Problemów kobiet w Afryce jest znacznie więcej niż w Polsce. W wielu afrykańskich państwach obok braku odpowiedniej opieki medycznej, edukacji, niskiego statusu społecznego dochodzą przesądy i tradycja, jednak… kobietę w Afryce się szanuje – jako matkę, rodzicielkę, źródło mądrości, doświadczenia, a przede wszystkim życia, o czym świadczą choćby tradycyjne rzeźby przedstawiające Matki, Przodkinie i Nestorki.
Obok tak strasznych praktyk, jak ekscyzja (wyrzezanie zewnętrznych narządów płciowych, w całości lub częściowo – ekscyzja klitoris), o których mogliście pewnie słyszeć z książki lub filmu o modelce Waris Dirie („Kwiat pustyni”), istnieje też problem wydawania za mąż młodych dziewcząt, które matkami zostają w wielu kilkunastu lat. Ich ciało nie jest jeszcze w pełni dojrzałe. Jednak dziecko jest w Afryce największą wartością, podobnie jak Kobieta, która wydała je na świat. W Polsce Kobieta i jej płodność jest obiektem podszytych ideologią i hipokryzją władz i Kościoła (polskiego) praktyk, zagrywek politycznych, a działalność ruchów pro-life nie ma nic wspólnego z życiem, ani z szacunkiem do drugiego człowieka i jego prawa do wolności i ochrony życia.
W wielu afrykańskich społeczeństwach przedkolonialnych to kobiety strzegły tradycji plemiennych, funkcjonował tam matriarchat i matrylinearyzm, ponieważ…. ojców można mieć wielu, ale matkę-rodzicielkę ma się tylko jedną. Wiele zachowanych do dziś rzeźb ludów Aszanti, Fante, Senufo, Joruba czy Dan przedstawiają postaci kobiece karmiące lub noszące na plecach dziecko. W Muzeum Etnograficznym w Dreźnie znajduje się piękny egzemplarz rzeźby ludu Tikar przedstawiający kobietę brzemienną (Loth 1988: poz. 58), podobne tworzy lud Bamileke z Kamerunu. Lud Joruba praktykował wykonywanie masek ciała, przedstawiającego brzuch ciężarnej kobiety, w której tradycyjnie tańczyli mężczyźni. Taka maska stała się inspiracją dla jednej z amerykańskich artystek współczesnych Sherrie Levine (Body Mask, 2007, brąz, 52,2 x 24,1 x 14,6 cm, Collezione Sandretto Re Rebaudengo, Torino), której wykonaną w brązie „imitację” widziałam w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej kilka lat temu na wystawie Gdy rozum śni… (2013). Lud Aszanti i Fante tworzą laleczki płodności akuaba, mające przynieść kobiecie szczęśliwą ciążę i poród, a które stały się dziś ponadafrykańskim symbolem i… popularną pamiątką dla turystów (Baka-Theis 2009).
W dziełach sztuki współczesnej problem kobiecości także jest mocno obecny, nie tylko w dziełach artystek związanych z kręgami feministycznymi czy lesbijskimi. Problem ekscyzji czy tabu budowanego wokół kobiecych narządów płciowych stanowi ważny punkt dla Kenijki Wangechi Mutu, która w serii Le noble savage wykorzystała dziewiętnastowieczne litografie medyczne, przedstawiające kobiece narządy płciowe, które stały się elementem jej wykonanych techniką kolażu portretów kobiecych, do których wykorzystała wycinki z czasopism modowych, pornograficznych oraz krajobrazów drukowanych na łamach National Geographic. Mutu podjęła problem dekonstukcji kobiecego ciała, ciała czarnych kobiet, które wciąż okryte jest tabu i podlega zwierzchnictwu mężczyzn. Ciało kobiece jest też ważnym elementem twórczości Tracey Rose, dla której jest ono medium artystycznym wykorzystywanym w performance’ach, poruszających problem statusu kobiet we współczesnym społeczeństwie afrykańskich. Rose wraz z Marcią Kure ,Miriam Syowią Kyambi i Valerią Oke spotkały się na ważnej wystawie „Body Talk: Feminism, Sexuality and the Body in the Work of Six African Women Artists”, która odbyła się w Galerii Wiels w Brukseli wiosną zeszłego roku, na której starano się określić czym jest w Afryce feminizm, kobiecość i seksualność i jak funkcjonują one w kulturze; czy są narzędziem reprezentacji artystek? czy symbolem przemian społecznych? narzędziem politycznym? czy ciało jest konstrukcją, dekonstrukcją, modelem czy też samo w sobie jest tematem sztuki, manifestacją poglądów itd…
Wystawa była poruszająca, bardzo emocjonalna, szczególnie po performancie Fracture Miriam S. Kyambi (można obejrzeć go tu), która przy dźwiękach fortepianowej muzyki dokonywała przeobrażeń, od kobiety strojącej się przed lustrem po zamknięcie się w koszu obwiązanym barwnymi materiałami – symbolem postkolonialnej Afryki, z kobiety stała się elementem społecznym, ukrytym przed wzrokiem organizmem, duchem, ukrytym ciałem, które stąpa po glinianych garnkach (tradycyjnie wytwarzanych przez kobiety), rozbijając je gołymi stopami, z który wylewała się symboliczna krew. Następnie upada, odarta ze swej animowości, wydobywa się z kosza, uwikłań kultury, i odziana w białą halkę wyciera „krew”. A potem… znowu zasiada przed lustrem, przybiera maskę, naciąga pończochy i znowu wchodzi w rolę kobiety kospomolitycznego świata. „Wchodzi” w rolę współczesnej kobiety przywdziewając czarny kostium i perukę; zmywa resztki krwi, wyciska szmaty w wodzie pozostawionej w aluminiowych wiadrach – symbolu globalizacji, który ukryty jest też w perłach na jej szyi. Performers Fracture opowiada zatem o kobiecie, która poszukuje własnego miejsca, tożsamości, która pragnie dowiedzieć się kim jest i czym są dla niej tradycja i współczesność przenikające się w wielu afrykańskich kulturach. Ile jest takich uwikłań w nas samych? W kobietach świata zachodniego?
Może dlatego nie mogę się nadziwić, że w moim, ponoć „cywilizowanym kraju”, wobec wydarzeń ostatnich dni tak łatwo jest żonglować kobiecością, płodnością, chęcią wpływania na określone we wciąż jeszcze zapisane w Konstytucji prawo do wolności światopoglądowej i religijnej oraz ochrony zdrowia. Nie jestem zwolenniczką aborcji, ale uważam, że każdy człowiek – czytaj: kobieta, ma prawo do własnych decyzji, które zgodne są z jej przekonaniami, wiarą lub jej brakiem, oraz prawem do godności i opieki medycznej, która nie zasłania się „klauzulą tzw. sumienia”. Wielu lekarzy zapewne używa „sumienia” by zamaskować braki wiedzy i doświadczenia, jest to im na rękę. Doświadczyłam takiego zachowania na własnej skórze, więc nie jest to pogląd wyssany z palca. Było to nie tylko wątpliwe „sumienie”, ale też brak szacunku do drugiego człowieka.
Może blog o sztuce współczesnej nie jest najlepszym miejscem na takie deklaracje, ale „sztuka społecznie zaangażowana” czy to afrykańska, czy jakakolwiek inna, to najlepszy dowód na to, że każdy ma prawo do wygłaszania własnych poglądów. Moje są takie.
Małgosia Baka-Theis
Bibliografia:
Baka-Theis Małgorzata, 2008, „Laleczka-córeczka” – lalki płodności Akua’ba ludu Aszanti (Ghana) i inspiracje, [w:] Ciało symboliczne. Ciało medyczne. Ciało estetyczne. Materiały z Konferencji Naukowej zorganizowanej przez Sekcję Dawną Koła Naukowego Studentów Historii Sztuki Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź, 22-23.02.2008 r., s. 7-26
Loth Heinrich, 1988, Kobieta w dawnej Afryce, Warszawa: WAiF
Loth Heinrich, 1988, Kobieta w dawnej Afryce, Warszawa: WAiF